Waveshare RP2040-zero Arduino

Quick note to myself in future. To use Waveshare RP2040-zero in Arduino IDE you need to:

  1. https://thonny.org/ download app
  2. connect RP device
  3. press „boot” button
  4. install Micropython for RPi pico H
  5. reboot device (BOOT button)
  6. start Arduino IDE
  7. select „COMx” port + Raspberry Pi Pico as board
  8. upload ANY sketch with IMPORTANT action: while in Output there will be line of dots press BOOT and RESET button on RP device at SAME TIME.
  9. now you can upload ANY sketch into RP2040-zero from Arduino IDE without any issues.

Estimates

Nie znoszę chamskiego tłumaczenia na „estymaty” bo takie słowo nie istnieje. Nie lubię „oszacować” bo jest brzydkie. Zostańmy przy anglojęzycznym tytule po prostu. Ale będzie mowa o szacunkach i wykonaniu tychże szacunków.

Planujesz w godzinach pracę. Wychodzi „30h” na zrobienie czegoś. Bo podzieliłem sobie zadanie na mniejsze części, te mniejsze części na jeszcze mniejsze by móc je realnie określić. Zsumowałem, zrobiłem dodatkowo jakieś podstawowe założenia dla rzeczy pomiędzy zadaniami, co może wybuchnąć, co już robiłem, co jest nowe i mam te magiczne liczby. Takie jak te 30 z początku.

Zaczynam pracę, ktoś przychodzi, zajmuje mi kwadrans. Kwadras według tej osoby. Dla mnie (vide: Przerywniki) to będzie kwadrans + 30 minut. Potem wracam już w cug pracy i … znowu ktoś. Przy trzecim czy czwartym przerwaniu tego samego dnia moja irytacja rośnie. Motywacja i chęć do wykonania tego zadania spada do zera. Głowa się gotuje w nerwach, a ja zwyczajnie bluzgam i rzucam piłeczką antystresową w ścianę.

Nic już nie zrobię. Muszę odpocząc. Głowa zdechła. Koniec tematu.

Właśnie przez to, że ktoś „ukradł” mi 40 minut w kilku rzutach tracę 3 godziny z życia, a 30h zadanie stało się 35 godzinną mordęgą. Tak samo będzie jutro. Bo ustawienie „busy” czy „DoNotDisturb” w komunikatorze firmowym nie blokuje tego że ktoś może użyć innych dróg komunikacji, a nie mogę zrezygnować z zaglądania kto dzwoni na telefon bo może to być coś dużo ważniejszego od tego co robię.

Nawet nie mogę ludzi z pracy zablokować bo mogą mieć coś co jest uber ważne. A nie rozumieją, że niektórzy nie przeskakują między wątkami na nowy Threadripper, a mózg pracuje raczej jak 286 na jednym wątku i z bardzo ograniczoną pamięcią podręczną.

Przerywniki

Nie będzie dziś o słowach na K, C, B, R, P czy inne ciekawe literki. Będzie o pracy, o robótkach domowych i innych takich rzeczach. Także może o pomidorze pomodorze i technikach radzenia sobie z rzeczami które przeszkadzają mi w robieniu rzeczy.

Są czynności w których przerywniki zupełnie mi nie przeszkadzają. Czytanie książek choćby – mogę przerwać w dowolnym momencie i wrócić później… albo za tydzień. Mogę tak samo wrócić do gry, albo oglądania eventu sportowego. Nie ma problemu.

ale

Spróbuj mi przerwać jak pracuję albo robię coś podobnego związanego z mocnym myśleniem. Owszem pewnie ci pomogę. Bo moja asertywność w skali 1-10 jest gdzieś na poziomie minus siedmiu. Jednak koszt jaki muszę ponieść by zająć się czymkolwiek innym jest liczony w godzinach. Skupienie które posiadałem odleciało do ciepłych krajów gdy zostało mi przerwane, a jak wiadomo z ciepłych krajów wróci dopiero wiosną… i tak to u mnie działa – jak pracuję, piszę, projektuję, etc to idzie mi świetnie. Jednak po dowolnym przerwaniu – OUT – i to na bardzo długo.

Wracanie do czegoś co robiłem to u mnie długi i monotonny proces. Muszę wrócić do początku. Przeczytać jakie właściwie miałem zadanie, co rozwiązywałem, wczytać się w notatki w których jest informacja co właściwie wymyśliłem i potem przejść przez wszystkie rzeczy które zrobiłem by odnaleźć się w projekcji zmian. Zdarza mi się wracać do zadania przez 20 czy 30 minut. A jak jeszcze warunki wokół bywają czasem niesprzyjające (biuro tu jest mistrzem rozpraszania „w tle”) to i godzinę mogę stracić tylko na próbowaniu odnaleźć się w przestrzeni.

To jest powód przez który bawi mnie to całe pomodoro – przecież jak mnie coś rozproszy po 40 minutach to potem stracę drugie tyle na powrót by znów mnie rozproszyło… Dla mnie idealnym okienkiem byłoby takie 8 godzinne. Które w sumie mam i nazywa się „zmiana” 😉

Za to nie przeszkadza mi w tle muzyka, nie przeszkadza mi lecąca TV czy inny YouTube. Ludzie mogą ze sobą rozmawiać, śmiać się, tańczyć, whatever, dopóki nie ma żadnej wymaganej z mojej strony interakcji – mogę pracować na środku koncertu rockowego. Ale poproś bym się przesunął o metr i tracę godzinę skupienia. Głowa ucieka momentalnie tak daleko jak tylko potrafi.

Także sorry że nie odpisuję, że nie przeczytam twojej wiadomości i że mam wyciszony telefon. Ale inaczej nie mógłbym funkcjonować. Za to na maile odpisuję. Czasem po paru tygodniach, ale odpisuję.

Kaczka Wyłączona

Czyli po angielsku DuckOff. I to nie jest do Ciebie czytelniku. To jest do mojej głowy. Chciałem napisać kilka rzeczy na bloga ALE postanowiłem oczyścić głowę. Dałem sobie spokój z wpisem o ustawie Przepisy o Ruchu Drogowym który urósł do 28 tysięcy znaków. Wyrzuciłem Evernote`a, Notion, OneNote z prywatnych urządzeń. Czas dać głowie odpocząć.

Kartka – jedna na lodówce z „ToDo” w domu. Druga przy komputerze z „IT” rzeczami do zrobienia do odhaczania. Do tego w pracy jest jakaś zJira do tasków, ale o pracy nie dzisiaj.

Człowiek nakręca się regularnie na „nauczę się”, „ogarnę”, „sprawdzę”… zwłaszcza jak siedzi w tak szybko zmieniającym się środowisku jak to w IT. Ciągle gdzieś słyszę o nowych wersjach .Neta, o nowych ficzerach na Azure, o nowych… bo ja wiem, frameworkach JS (3 na godzinę), etc. I chciałoby się wszystko to sprawdzić, nauczyć… przetestować etc. Do tego jeszcze może jakiś film? mecz? książkę? cokolwiek…

A doba NADAL ma tylko 24 godziny. Dlatego wszystkie te irytujące miejsca gdzie miałem wszelkie fancy „todo”, zbiory ciekawych artykułów, pomysłów na projekty… poszły się walić. A ja sobie spokojnie obejrzę mecz. Albo cokolwiek innego, byle oczyścić trochę głowę i liczę że za miesiąc czy dwa wrócę do gonienia króliczka ale póki co Duck Off i czas pooddychać i pomyśleć któregoś wieczora przy patrzeniu w niebo… co dalej 🙂